i'm not Elliott Erwitt










na samym początku robienia Fridomu, zimą 2010, na nieistniejącym już squacie na Kromera nie kleiła mi się rozmowa - ja świeży jak listek, mały pokój, cholernie zimno i agresywny pies, warczący na mnie. powoli się przełamałem i zacząłem rzucać jej piłkę, ona przynosić i się oswajać. i wtedy usłyszałem, że poza opiekunem, to pierwszy ludzki kontakt tego psa z rozwaloną psychiką, ratowanego właśnie przez fundację pomagającą psom szkolonym do walk. nie mam zdjęcia tego psa.
na poważnie zabrałem się za składanie makiety książki z fridomu, co wymaga przejrzenia skanów z dwóch lat. odkąd pamiętam zwracałem uwagę na psy wszędzie gdzie byłem, pewnie dlatego że najzwyczajniej w świecie jestem psiarzem i jakoś się dogadujemy. te 10 zdjęć to luźny wybór nieopublikowanych wcześniej zdjęć, jest nawet pies ratowany z szybu windy, naszego pierwszego dnia na Tovarna Rog w Ljubljanie przez brygadę strażaków.


//
since i'm working on a book form of Fridom now, i'm getting through all photographs taken for the project, this is simply random selection of dog pictures, since i was always a dog person. in addition, some tearbreaking stories.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

wirus się obraził

I am a camera pisze...

Biedne psiaki, ach one zawsze wyczują dobrego człowieka...